Aresa odebraliśmy interwencyjnie w stanie potwornego zaniedbania. Okazał się bardzo ciężko chorym psem, którego nikt nie leczył z zaawansowanej grzybicy. Był niedożywiony, a po jego wątłym i rozpalonym ciele chodziło stado pcheł. Jedyną szansą dla niego było natychmiastowe rozpoczęcie leczenia i hospitalizacja. To dopiero 10 dni pobytu Aresa w klinice, ale pierwsze zmiany już widać. Psiak nieco przybrał na wadze, pchły zginęły śmiercią tragiczną, a skóra wygląda na zdrowszą. To dopiero początek leczenia, ale już teraz jesteśmy dumni z Aresa, że tak dzielnie walczy i z pokorą znosi wszystkie zabiegi.
Zobaczcie jak Ares wygląda dzisiaj.
O Aresie pisał łódzki Express Ilustrowany tutaj.