Psia starość….

Psia starość bywa okrutna…nie zawsze oczywiście, znam wiele szczęśliwych, kochanych psich staruszków, niestety bywają coraz częściej te niekochane, niepotrzebne, „zepsute zabawki” pogrążone w starości…

Mówią „starych drzew się nie przesadza”, jak wytłumaczyć tym porzuconym, że na końcu swego życia, w czasie kiedy najbardziej potrzebują ludzkiego przewodnika, zostały same. Kąty które były ich, już do nich nie należą, ręka która głaskała, już głaszcze „nowy nabytek”…ich już nie dotknie…głos który koił wszystkie bóle, już się nie odezwie…psia starość bywa okrutna.

Przerażone w swej starości, samotności, zagubione w otaczającym świecie, bez swojego człowieka, trwają…czekają z nadzieją, że może jednak to tylko zły sen…walczą o powrót do tego co już nie wróci, „ich” człowiek już nie chce patrzeć na starość

Trwają skazane za to, że żyją zbyt długo…

Stary pies nosi w sobie wiele wspomnień, wspomnień z czasów szczenięcych, kiedy każdy napotkany człowiek, schylał się na jego widok, pieszcząc śliczną, pomarszczoną szczenięcą główkę…to czas kiedy każdy go kochał, rozpieszczał, wybaczał zabrudzony dywan, pogryzione kapcie…śmiał się gdy ostre ząbki podgryzały dłonie…

Następnie czas dorosłości, kiedy był przyjacielem, kompanem do zabaw, do wspólnych wyjazdów. Był obrońcą rodziny, pocieszycielem w trudnych okresach, już nie tak pieszczony, nie wszystko było wybaczane, ale czuł się potrzebny kiedy zlizywał z policzków łzy, kiedy witał gdy „pan” wracał z pracy, kiedy szczekał aby odpędzić intruza…

I nadchodzi starość…kiedy to staje się ciężarem…prawa które miał zostają mu odebrane, kiedy biegnie przywitać „pana” słyszy tylko suche „na miejsce”…gdy płyną łzy, nie może ich zlizać słycząc „śmierdzisz”, nie może sprostać wcześniejszym zadaniom, przychodzi ból, z którym radosne bieganie staje się niemożliwe, obrona „pana” również, bo kto przestraszyłby się staruszka. Coraz rzadziej ludzka dłoń dotyka psiej główki…i przychodzi najgorsze…ostatni spacer, z którego tylko człowiek wraca do „ich” domu…a pies? Pies zostaje, czasami przywiązany do drzewa gdzieś pod miastem, czasami w zupełnie nieznanym miejscu, aby nie odnalzał drogi do domu, czasami w schronisku dla bezdomnych zwierząt…bezdomnych? Tak..BEZDOMNYCH…

Psia starość bywa okrutna…

na szczęście już nie dla nich…