Benji był pewnie kiedyś piękną miniaturą sznaucera. W niedzielę wyglądał jak mokra i pozlepiana kulka nieszczęścia. Nie miał siły nawet na to, by dojść do samochodu, co kilka metrów kładł się na zimnej ziemi. Wycieńczony, skołtuniony, pozlepiany.
Trudno zapomnieć widok skulonego, trzęsącego się z zimna, przemokniętego psa, który zrezygnowany leży w trawie i nie reaguje. Benji czekał tak tydzień, nie chcąc się ruszyć. Jego schronieniem były działki w pobliżu nasypu kolejowego. Działkowicze go przeganiali, obrzucali kamieniami, bo przeszkadzał. I tak podobno od zeszłego poniedziałku. Ale Benji, mimo to, nie ruszył się z tamtych terenów. Chował się w wysokiej trawie i czekał. Czy na tego, kto go zostawił? A może na kogoś, kto go uratuje?
Benji dużo w swoim życiu przeszedł, ten bagaż już zawsze będzie dźwigał. Jest bardzo czujny, reaguje na każdy najmniejszy ruch w swoją stronę. Nie wie, co to spokój. Ma krwotoki z nosa, gdy bardzo się zestresuje – a stresuje się często.
Chcielibyśmy go ostrzyc, ale chyba zasługuje teraz na spokój.
Benji ma około 8 lat i lekką wadę serca. Musiał być w swoim życiu bity. My jednak dopilnujemy, by już nigdy nic złego go nie spotkało.
Będziemy Was informować o jego postępach, a gdy on będzie gotowy, poszukamy dla niego dobrego domu.