Od kilku dni pod naszą opieką znajdują się dwa czarne kocie łobuzy: Shell i Lusia. Są aktualnie sąsiadami, ale ich dotychczasowe życiorysy to dwie różne historie.
Shell (pseudonim artystyczny V-power) przez dwa dni ukrywał się pod maską samochodu na pewnej (tajemniczej) stacji benzynowej. Świetnie się tam bawił, ale w końcu zdał sobie sprawę, że warto by było od czasu do czasu coś przekąsić, dlatego zaczął wychodzić do podstawionego jedzenia, ale ani myślał podejść do ludzi. Musieliśmy mocno go namawiać i użyć (równie tajemniczego jak nazwa stacji 😉 podstępu, by go złapać i umieścić w bezpiecznym miejscu.
A taki był wściekły, kiedy pokrzyżowaliśmy mu plany:
Shell ma ok. 8 tygodni, jest wielkim kocim rozrabiaką, a będzie prawdziwie charakternym kocurem. Jest zdrowy i ciekawy świata, choć jeszcze z rezerwą podchodzi do ludzi. Ulubiona zabawa: berek, w chowanego.
Lusia to kotka, za którą wciąż należy trzymać kciuki, bo jej losy ciągle się niestety ważą. Została znaleziona z kocim katarem i kilkudziesięcioma kleszczami na swoim małym 6-tygodniowym ciałku. Czuje się coraz lepiej i powoli dochodzi do siebie, ale nic nie jest przesądzone w przypadku tak małych kotów. Ma na pyszczku permanentne zaskoczenie wszystkim, co się wokół niej dzieje. Potrzebuje dużo pozytywnych wibracji, by wyzdrowieć i wyrosnąć na piękną kocicę.