Lucy i Lu, czyli jak dochodzą do siebie skrajnie zaniedbane suczki shar-pei

Jak pewnie pamiętacie, jakiś miesiąc temu trafiły do nas skrajnie zaniedbane suczki rasy shar-pei, matka z córką. Niemal całkiem łyse, z twardą, czerwoną, piekącą i łuszczącą się skórą, wychudzone. Natychmiast złożyliśmy doniesienie o popełnieniu przestępstwa przez „hodowcę”, a suczki umieściliśmy w klinice.
Małe przypomnienie historii i stanu suczek: tutaj.

Od początku pobytu w klinice suczki poddawane były zabiegom na skórę oraz leczeniu farmakologicznemu, dostawały także specjalistyczną karmę. Wiedzieliśmy, że w przypadku tak zaawansowanych chorób skórnych (nużyca, grzyb, świerzb) leczenie będzie żmudne i długotrwałe. Efekty jednak zaczęły się pojawiać stosunkowo szybko, zresztą same poniższe zdjęcia mówią same za siebie. Suczki pozarastały delikatną puchową sierścią, ich skóra nie jest już czerwona, ale lekko różowa, boczki się zaokrągliły, a do tego oczy wreszcie się śmieją 🙂
Ale zobaczcie sami…

Chcemy podkreślić, że historia suczek zainteresowała mnóstwo osób, które wzięły udział w aukcji charytatywnej i to również dzięki tym osobom shar-peiki wreszcie zaczynają przypominać szczęśliwe psy. W ich oraz swoim imieniu serdecznie wszystkim dziękujemy!

Według nas Lucy i Lu wyglądają wspaniale, a co Wy sądzicie?