Należę do kierowców, którzy w czasie jazdy patrzą nie tylko przed siebie na drogę, ale też na pobocze. Zwalniam, gdy widzę zwierzę idące blisko ulicy. Zawsze zatrzymam się przy potrąconym zwierzęciu i udzielę mu wszelkiej możliwej pomocy. Jednak nigdy nie zmienię tego, że zwierzęta masowo giną na polskich drogach. Nie nauczę zwierząt, że powinny się trzymać z dala od tras szybkiego ruchu, tak jak nie wmówię mniej wrażliwym kierowcom, że jeśli zdarzy im się wypadek z udziałem zwierzęcia, to powinni – a wręcz są ustawowo zobowiązani – mu pomóc.
Wczoraj byłam świadkiem konania młodej sarny na środku bardzo ruchliwej ulicy w centrum miasta. Sarna została uderzona na ulicy Śmigłego-Rydza przez czerwonego matiza, jak wynika z relacji świadków. Kierowca odjechał, nie sprawdziwszy nawet czy zwierzę żyje. Na miejscu zebrało się kilku gapiów, w tym na szczęście kilkoro takich, którzy próbowali pomóc, a nie tylko patrzyli na męki zwierzęcia. Sarna na pomoc czekała 40 minut, ponieważ w naszym mieście jest tylko jedna osoba, która zajmuje się pomocą dzikim zwierzętom poszkodowanym w wypadkach. Pomimo ogromnych chęci i sprawnej akcji leśniczego ds. zwierząt, sarna musiała zostać uśpiona z powodu rozległych obrażeń wewnętrznych. To tylko sarna, ale przecież ona też czuła i też miała prawo do życia – a nikt za jej śmierć nie odpowiedział.
Zgodnie z Art. 25 Ustawy o Ochronie Zwierząt Prowadzący pojazd mechaniczny, który potrącił zwierzę, obowiązany jest, w miarę możliwości, do zapewnienia mu stosownej pomocy lub zawiadomienia jednej ze służb(…).
Każdy, kto jest świadkiem nieudzielenia pomocy zwierzęciu przez sprawcę wypadku powinien zapisać sobie numery rejestracyjne jego samochodu i zawiadomić o zdarzeniu policję. Nawet jeśli kierowca nie zostanie odpowiednio ukarany, to każde takie zgłoszenie uwrażliwi policję na tego typu sprawy – które, niestety, wyjątkowo rzadko są zgłaszane.
By pomóc rannemu zwierzęciu na drodze należy najpierw zabezpieczyć miejsce wypadku stawiając kilkadziesiąt metrów przed leżącym zwierzęciem trójkąt ostrzegawczy – pamiętając przy tym o zachowaniu szczególnej ostrożności. Najlepiej zabrać zwierzę do najbliższej lecznicy weterynaryjnej. Jeśli nie jest to możliwe, jak najszybciej powinno się zadzwonić pod numer alarmowy 112 lub do lokalnej straży miejskiej.
W przypadku zdarzenia na terenie Łodzi najłatwiej zadzwonić pod czynny całą dobę numer Dyspozycji Inżyniera Miasta: 042 638 49 49 lub do jakiejkolwiek organizacji zajmującej się pomocą zwierzętom.
W razie wypadku z udziałem dzikich zwierząt najlepiej zadzwonić bezpośrednio do Leśnictwa Miejskiego w Łodzi: tel. 042-659-00-77, 042-659-02-49 czynny codziennie z wyjątkiem sobót i dni świątecznych od 7.00 do 16.00.
Kampanię poświęconą pomocy zwierzętom rannym w wypadkach samochodowych „Pomóż Potrąconym” prowadzi Ekologiczna Fundacja ARKA:
http://fundacjaarka.pl/programy/pomoz-potraconym