Przykro mi Malutka, próbowałam…

Piątkowy poranek, na ulicach mnóstwo aut.
Wszyscy się gdzieś śpieszą, do szkoły, pracy.

Auta stoją w korku na jednej z najruchliwszych łódzkich ulic, a pomiędzy nimi biega małe, przerażone i ranne stworzenie.

Panicznie wbiega pod kolejne samochody, próbując uniknąć tego, co i tak jest nieuniknione – śmierci pod kołami. Auta mijają ją jedno za drugim, małej wiewiórce cudem udaje się przemykać między nimi tak, że nie zostaje zabita.

Ile aut ją minęło? Ile ludzi ją zauważyło i zignorowało?
Nie wiem.

Ja nie mogłam przejechać obojętnie. Blokując ruch na ulicy, prosząc ludzi, by na chwilę się zatrzymali, wczołgałam się pod samochód.
Udało mi się złapać ją w 3 minuty.

Czy 3 minuty to aż tak wiele dla uratowania życia tej małej istoty?

Niestety wiewiórka nie przeżyła, miała obrażenia wewnętrzne i sparaliżowaną tylną część ciała, które było spowodowane zapewne spotkaniem z którymś z samochodów.

Przykro mi Malutka, próbowałam…

Wiemy, że w wielu przypadkach śmierć maleńkich zwierząt na drodze jest nieumyślna, ponieważ po prostu ciężko je zauważyć. Jednak gdy już zobaczycie zwierzę, które panicznie biega, próbując uratować swoje życie, nie odwracajcie głowy i jeśli możecie spróbujcie mu pomoc.

Z tego miejsca dziękuję kierowcom, którzy wyrozumiale czekali, gdy łapałam to przerażone maleństwo.

Jesteście wielcy.