Tymek
- Płeć: pies
- Rozmiar: mini
Grudzień 2007
Dzisiaj miałyśmy nie wychodzić z domu… Jola wyszła tylko z psami… i wystarczyło.
Przy śmietniku siedziała ledwo żywa psina. Oddech mu świszczał że było słychać z odległości kilku metrów. Trząsł się przeraźliwie, z każdym naszym ruchem coraz bardziej. Gdy wstał na nogi, myślałam że się przewróci. Na tych chudych trzęsących się nóżkach dred na dredzie, syf na syfie. Wszystko ociekające wodą, brudem. Pozostałość po ogonie łysa. Grzbiet łysy, szyja łysa. Staruszek…
Najgorszy był pyszczek… oczy zaropiałe tak, że nie wiedziałyśmy czy jeszcze tam są. W nosie gile z ropą, dolna szczęka wysunięta, strupy na pysku, wszystko w dredach. Dawno nie widziałam psa w takim stanie.
Nie chciał jeść. Dał się jakoś złapać na smycz, przykryć kocem i wziąć na ręce. Dopiero wtedy poczułam jak okropnie śmierdzi ropą… w samochodzie się uspokoił, już mu było wszystko jedno. Zasypiał tak jak leżał na rękach. zero agresji, totalna rezygnacja i zaufanie – tylko to mu pozostało…
Pojechaliśmy prosto do lecznicy. Psinka miał ogromną, zaniedbaną i śmierdzącą przetokę w zębie i prawdopodobnie to z tego powodu ropa lała mu się ze wszystkich otworów na pysku. Te łyse place i zmiany skórne to wynik okrutnego zaniedbania i nieleczonych zmian hormonalnych. Dziadziuś jest też bardzo niedożywiony, może mieć problemy ze stawami albo był uderzony, ale to wyjdzie dopiero z czasem… Do tego dochodzi wiek – 12 lat albo więcej.
…………………………………………………………..
I wróciliśmy do punktu zero…
24 maja 2009, tydzień temu Tymek wrócił do Łodzi, do nas..
Mniej więcej trzy tygodnie temu dowiedziałam się od opiekunki Tymka, że zmienia pracę, wyjeżdża w pomorskie i nie ma pomysłu na Tymka. Zaczął się rozpaczliwy wyścig z czasem, musiałyśmy błyskawicznie znaleźć mu DT, opcji DS nie było, wiadomo, w tak krótkim czasie? Tymek przyjechał do Łodzi w niedzielę.
Znalazłyśmy mu DT u Moniki,naszej nieocenionej koleżanki,która wielokrotnie już pomagała nam w takich właśnie krytycznych sytuacjach- dzięki wielkie Monika!
A Tymek… Tego samego dnia zabrałyśmy go do lecznicy, gdzie dokładnie obejrzeli go lekarze. Na już będzie trzeba mu zrobić rentgen czaszki, z nosa cały czas sączy się ropa z krwią, nie pozwolił sobie obejrzeć tego dokładnie, a my nie chciałyśmy go tak męczyć, miał chyba dość wszystkiego po kilkugodzinnej podróży. W przyszłym tygodniu zrobimy mu szczegółowe badania krwi, sprawdzimy co dzieje się z jego serduszkiem, na razie dałyśmy mu czas by powoli zaakceptował nową dla niego sytuację. Po raz kolejny skontaktowałyśmy się z lekarzem, który ostatnio, tzn. jakieś trzy, cztery miesiące temu widział Tymka, przesłał nam spis leków, które podawał Tymkowi.
Tymek jest bardzo grzeczny, nie ma z nim żadnych problemów oprócz jednego: nie je. Dzielnie znosi zastrzyki, które mu zaordynowano, bezproblemowo wychodzi na spacery, w domu jest, ale jakby go nie było (taki jest cichutki), tylko nie je, nie je niczego… Monika podtyka mu co najlepsze kąski a Tymek odwraca głowę w milczącym sprzeciwie…
Po upływie roku i pięciu miesięcy Tymek wrócił do nas. Co teraz z nim będzie? Czy znajdziemy mu nowy, kolejny dom? Jak długo ten umęczony, porzucany psiak ma się tułać? I czy przeżyje kolejną zmianę?
Czy doczeka nowego domu?.
***
Postanowiliśmy, że Tymek zostanie rezydentem Fundacji.
Nie szuka już domu.
Rezydentami Fundacji zostają zwierzęta bardzo stare, chore lub po ciężkich przejściach – takie, nad którymi przez długi czas nikt nie wyraził chęci realnej opieki lub ze względu na podeszły wiek i stan zdrowia niewskazane są jakiekolwiek zmiany w ich życiu. Wszyscy rezydenci przebywają w bezpiecznych, kochających domach tymczasowych (które stają się tzw. dożywotnimi tymczasami) u wolontariuszy lub w Fundacyjnym Domu Tymczasowym. Pozostają oni na utrzymaniu Fundacji, istnieje oczywiście możliwość wirtualnej opieki nad rezydentem.
07.07.2010
Ostatnie miesiące jednak przesądziły o wszystkim… u Tymka zaczęły się problemy neurologiczne związane z wiekiem. Stracił też resztki wzroku przez ropę wylewającą się z jego oczu. Coraz gorzej było też z jego oddychaniem, stracił apetyt i już nie biegał, tylko powłóczył nóżkami. Oprócz tego wymaz z nosa i gardła wskazał na bakteryjne zakażenie układu oddechowego…
Nie chcieliśmy podejmować tej decyzji, ale Tymkowi należał się spokój. Jego życie było ciągłym cierpieniem, walczył o każdy oddech, wpadał na ściany. W tych ostatnich chwilach był z najbliższą mu osobą, w swoim domu. Odszedł w spokoju. Nic więcej nie mogliśmy dla niego zrobić.
Takie dni jak ten odbierają satysfakcję… 🙁
Dziękujemy Monice P. za wspaniałą opiekę nad Tymkiem!