Keksik
Nie wiem, w jaki sposób trafił na nasze osiedle, czy przywędrował sam i nie miał już siły iść dalej, czy też, co zdarza się coraz częściej, został tu porzucony. Widywałam go ciągle w tym samym miejscu, niedaleko mojego bloku, siedzącego lub leżącego nieopodal krzaków, które stały się jego schronieniem. Wraz z sąsiadami zanosiliśmy mu jedzenie, podchodził do miski...