Cena życia bezdomnego psa – potrącona Kora walczy o odzyskanie sprawności, a my o fundusze…

DSC0125-150x150Historia Kory to coś więcej niż opowieść o kilku tygodniach z życia wyrzuconego psa. Mówi ona także bardzo wiele o współczuciu, poświęceniu, ogromnych chęciach i niewielkich możliwościach tych, którzy znaleźli się we właściwym miejscu i czasie. O wyjątkowym szczęściu i pechu zarazem. Historia pełna sprzeczności, której zakończenie może napisać każdy z nas.


Główną bohaterką jest oczywiście Kora – niczemu niewinna sunia, którą ktoś porzucił przy drodze, a potem inny ktoś potrącił, nie udzielając pomocy. Przyjazna, niezwykle łagodna psina o smutnych orzechowych oczach i oklapniętych ze strachu uszach. Błąkała się wzdłuż ruchliwej drogi, czekając na wybawienie – ratunek lub śmierć. Doczekała się ratunku, ale nawet wtedy jej sytuacja nie wyglądała różowo.

Korę z drogi zgarnęło młode małżeństwo przypadkowo przejeżdżających tamtędy, nieobojętnych wobec zwierzęcej krzywdy osób. Szybko zorientowali się, że sunia wymaga natychmiastowej pomocy weterynaryjnej. Dwie z jej łapek były mocno połamane, wygięte, uniemożliwiając normalne chodzenie.

Kora szybko znalazła się w klinice weterynaryjnej, gdzie diagnoza była jedna – silne złamanie z przemieszczeniem tylnej i przedniej łapy. Zdjęcia rentgenowskie dobrze przedstawiają jak poważne były jej urazy. Kora została hospitalizowana i poddana specjalnej terapii klatkowej, która ogranicza ruchy celem uniknięcia kolejnych urazów. Sunia była słaba – lekarze czekali aż nabierze sił i wzmocni się przed poważną operacją, która ją czekała. Ustalono, że wykona ją bardzo doświadczony lekarz ortopeda z Warszawy, który specjalnie przyjedzie do Łodzi, by zoperować Korę.

Od trzech tygodni Kora była hospitalizowana w klinice, gdzie przygotowywano ją do zabiegu. Wcześniej skazana na śmierć w męczarniach, teraz uratowana dzięki bezinteresownej pomocy przypadkowych osób, które otworzyły przed nią serce. Niestety, żyjemy w takich czasach, że bezinteresowna pomoc kosztuje i to bardzo drogo.

Świeżo upieczeni opiekunowie Kory, którzy oprócz ratunku zdecydowali się dać jej również szczęśliwą przyszłość, zwrócili się do nas o pomoc finansową w opłaceniu kosztownej operacji trudnego nastawiania i gwoździowania złamanych łap. Oczywiście zgodziliśmy się, wiedząc, że to dla Kory jedyna szansa na odzyskanie pełnosprawności. Zabieg odbył się – trwał ponad 4 godziny, ale okazał się udany. Kosztował 1200 zł.

To jednak jeszcze nie koniec tej historii. Nie mogło być tak pięknie. Pomimo unieruchomienia łapy i ograniczenia możliwości poruszania Kory, po kilku dniach stało się nieszczęście i gwóźdź pękł. Tę samą operację będzie trzeba powtórzyć, dopłacając te same pieniądze za ciężką pracę lekarzy i metalowe części do składania łapy. Kolejny tysiąc złotych – tylko dlatego, że pech uwziął się na Korę.

Wysoka jest cena życia jednego psa…

Drugi zabieg odbędzie się w czwartek. W życiu nic nie ma za darmo, więc i rachunek za dwie operacje i pobyt w klinice rośnie nieubłaganie. W świetle tego, że niemal codziennie przywozimy z interwencji nowe zwierzęta, wydając OLBRZYMIE sumy na ich utrzymanie, zdecydowaliśmy się poprosić o pomoc was, hojni darczyńcy. Każde wsparcie teraz się nam przyda, choćby najmniejszy gest od serca. Chcielibyśmy móc reagować na każde wezwanie do interwencji, każde wołanie o pomoc, ale powoli nasze możliwości się wyczerpują.

W czwartek dług fundacji za dwa zabiegi Kory w klinice będzie wynosił prawie 2400 zł. To tyle co paczka papierosów dla 200 osób czy pizza, której odmówi sobie 100 osób. Dla nich to niewiele, dla naszych podopiecznych – bardzo dużo. Apelujemy o pomoc finansową nie tylko dla nas jako fundacji, ale także dla tego młodego małżeństwa, o którym pisaliśmy na początku. Ludzie, którzy z potrzeby serca zatrzymali się i uratowali nic nie znaczące dla innych życie Kory, zostali z długiej 1500 zł za hospitalizację Kory. Długiem, na opłacenie którego my już nie mamy wolnych środków. A chcielibyśmy im pomóc z całego serca, by w przyszłości nie przejechali obojętnie koło innego psa, ale by postąpili tak samo jak w przypadku Kory – uratowali życie, nie patrząc na konsekwencje.

Całą kwotę zebraną od was w tej zbiórce przeznaczymy na pokrycie rachunku za dwie operacje Kory. Jednocześnie każdą dodatkową wpłatą na nią wesprzemy nowych opiekunów Kory, bo po prostu zasłużyli na pomoc. Większą niż w tym momencie możemy udzielić.

Z całego serca prosimy o wpłaty na konto:

Fundacja Niechciane i Zapomniane – SOS dla Zwierząt
PKO BP 22 1020 3408 0000 4902 0174 2246

z dopiskiem „Kora – leczenie”

Dziękujemy i zapewniamy – warto ratować psie życia, niezależnie od konsekwencji.