Gołębia znalazłam chyba ok. 2 miesiące temu. Zwisał z krawężnika przy ul. Zbiorczej w Łodzi. Nic nie myśląc, podbiegłam do niego, podniosłam i zabrałam do dr Ewy. Nóżka sobie bezwładnie dyndała – złamanie. Dr Ewa nastawiła nóżkę i gołąbek odbył u mnie długą rekonwalescencję. Dużo pił, jadł i kupał, a noga się zrastała. Bardzo chciał latać. Wczoraj postanowiłam przywrócić go jedynej prawowitej, choć często bezwzględnej właścicielce – Wolności. Pojechałam w miejsce, gdzie go znalazłam i z 15 minut się tam kręciłam, zanim otworzyłam koszyk. Gołąb usiadł na krawędzi, potem odleciał ze 4 metry, podreptał po trawce i wzbił się w górę, tak wysoko, że usiadł na dachu bloku, posiedział tam chwilkę i poszybował nade mną pięknie na drugi blok, dołączył do rodzinki. Nie miał żadnego problemu z lataniem i od razu poznał gdzie jest. Mam nadzieję, że będzie szczęśliwy 🙂