Telefon fundacyjny dzwoni non stop. Bardzo często są to telefony, które sprowadzają się do sytuacji, w której ktoś chce oddać psa lub kota bo urodziło mu się dziecko, bo zmienił pracę i nie ma już czasu na zajmowanie się zwierzęciem, pies lub kot zachowuje się w sposób niepożądany (brudzi, niszczy, gryzie, drapie, szczeka), czy też nagle u któregoś z domowników ujawniła się alergia. Wiemy, że nie możemy pomóc każdemu, dlatego też w swojej działalności skupiamy się na ciężkich przypadkach, wymagających natychmiastowej interwencji i tu nie odmawiamy pomocy. Tak też było w przypadku telefonu od Pani Ewy. Pani Ewa przygarnęła pozostającą praktycznie bez opieki małą sunię z ogromnym pękniętym guzem. Guz zwisał w tylnej części brzucha niemalże do samej ziemi. Pani Ewa szukając pomocy dla tak zaniedbanego psa natrafiła na naszą fundację. Natychmiast umówiliśmy termin zabiegu i skierowaliśmy Pusię na badania. Morfologia okazała się bardzo niepokojąca, stąd podjęto dalszą diagnostykę: usg, RTG, badanie cytologiczne płynu w brzuchu. Czekając na wyniki cytologii dostarczyliśmy do lecznicy weterynaryjnej krew dla Pusi, bo bez niej na pewno nie przeżyła by zabiegu. Wyniki cytologiczne również były fatalnie – liczne komórki nowotworowe. Niestety, nie udało się 🙁 Płyn pojawi się również w płucach, Pusia była już u kresu swoich sił, nie zdołałaby przeżyć zabiegu ratującego jej życie 🙁 Nie zawsze się udaje, ale zawsze warto próbować. Przykro nam 🙁