Nasze interwencje




Potwornie zaniedbane...

Los tej pary berneńczyków był przesądzony. Miały zgnić w ciasnej klatce, gdzie mieszkały od szczeniaka - w swoich odchodach, wydzielinach i larwach much. Taki los zgotował im człowiek, który kupił je, zamknął, doprowadził do stanu totalnego zaniedbania… i tu zwrot akcji. Człowiek umarł, psy zostały i stał się cud, bo znalazły się osoby, które zabrały je z miejsca kaźni. A potem to już poleciało. Dopiero w gabinecie, w zamkniętym pomieszczeniu zrozumieliśmy, jak bardzo upodlone zostały. Smród rozkładu odparzonych tkanek, starej ropy z uszu, łoju...
Czytaj dalej...



Piotruś już bezpieczny

Spójrz w te psie oczy i zapomnij, że to widziałeś. Więcej już tego nie zobaczysz. Tego - czyli bólu, strachu, rezygnacji, totalnego braku nadziei. Te oczy już nigdy nie będę smutne, bo ten pies już nigdy nie będzie ciągnął za sobą krowiego łańcucha. Piotruś już jest bezpieczny i czeka na niego tylko lepsze życie. Piotruś trafił do nas w wyniku interwencji. Jest już bezpieczny, ale traumy z poprzedniego życia nadal w nim tkwią. Natomiast Piotruś bardzo chce zaufać człowiekowi i liczymy że już niedługo jego ufność wygra ze strachem...
Czytaj dalej...



Strzaskana noga Bronka

Tylko zwierzę zniesie ból otwartej rany penetrującej wszystkie warstwy tkanek i wyzierającej kości. Tylko zwierzę wciąż będzie walczyło o przetrwanie, poruszało próbując dostosować się do nowej sytuacji i po prostu ŻYĆ. Zwierzę takie jak kotek Bronek. Jego wola życia była większa niż ból gnijącej i ropiejącej łapy. Mijały tygodnie, a on wciąż żył, wciąż szukał ratunku. Dzielnie oczyszczał otwartą ranę i złamaną kość z larw much, które obsiadały jego tkanki. Ale ten stan nie miał prawa sam się zmienić na lepsze. Groziła mu powolna smierć....
Czytaj dalej...



Żywy szkielet

3 marca 2020 pod naszą opiekę trafił Miki. Odebrałyśmy Mikiego, bo nie mogłyśmy pozostać obojętne wobec tak wyglądającego psa, natomiast zupełnie nie mamy dla niego miejsca. Fundacja pęka w szwach od ilości zwierząt. Pierwsze dni Miki na pewno będzie musiał spędzić w klinice weterynaryjnej. W dniu przyjęcia zupełnie nie martwiłyśmy się, gdzie znajdziemy dla niego miejsce. Priorytetem był Miki - jego zdrowie i życie. Miki ma około 3 lat. W dniu przyjęcia ważył 6 kg, a powinien około 12-15 kg. Miki jest z nami już od tygodnia. Przez ten...
Czytaj dalej...






Pinio, jeszcze żywy

UWAGA, DRASTYCZNE ZDJĘCIA 26.01.2020 trafił to nas Pinio. Trafił prosto z pobocza drogi, gdzie leżał w krzakach. Jest w fatalnym stanie. Zaraz po przyjęciu został przygotowywany do zabiegu. Musiał mieć amputowaną łapę. Na jednej z łap miał otwarte złamanie. Prawdopodobnie uległ wypadkowi i to co najmniej tydzień temu. Wskazuje na to między innymi stopień zainfekowania rany. A właściwie określenie „stopień zainfekowania rany” w żaden sposób nie oddaje tego, co faktycznie działo się z Piniem. Jego łapa po prostu gniła. Była nie do uratowania....
Czytaj dalej...



Połamany Malibu

Malibu to przesłodki, młodziutki kociak. Trafił do nas z paskudnym złamaniem przedniej i tylnej łapy. Nie wiemy, co go spotkało i co doprowadziło u niego do tego urazu. Wiemy, że chcemy o niego zawalczyć. Zadbać o to, żeby resztę życia spędził jako sprawny kot. Chcemy, żeby żył bez bólu, w poczuciu bezpieczeństwa i komfortu. Malibu jest już po operacji. Wszystko jest dobrze i mamy nadzieję, że już tak pozostanie.Malibu ma około roku. Liczymy, że u tak młodego kota szybko nastąpi zrost kości i równie szybko trafi do nowego domu....
Czytaj dalej...



Kiedy tak niewiele jest...

Nie miały wiele, ale to co miały było dla nich wszystkim. Niestety los sprawił, ze straciły i to. Franio, Lisia i kot Rudolf spały w jednym łóżku ze swoją panią, ale któregoś dnia jej zabrakło. Zostały same. Przeżyli dzięki ludziom dobrej woli, to oni ich dokarmiali i to oni szukali dla nich pomocy. A ta nadeszła niemalże w ostatniej chwili.Lisia trafiła do nas z bardzo rozległym zapaleniem płuc.   Oprócz tego w jej sierść wplątana była przynęta na ryby, a w ciało wbity był haczyk. Lisia jest starowinką...
Czytaj dalej...



Szklana pułapka

Tarro to młoda, około roczna, wolno żyjąca dzika kotka. Skuszona zapachem lub resztką jedzenia włożyła głowę do słoika i nie mogła się z niego uwolnić. Dzika i przerażona nie pozwalała sobie pomóc. Na szczęście jakimś cudem zbiła ten słoik. Wtedy można było zwabić ją na jedzenie do klatki łapki i uwolnić ze szklanej obręczy. Jej historia to opowieść nie tylko o tym jak wiele zagrożeń czyha na koty. To opowieść również o ludzkiej niefrasobliwości i o tym jak ważna jest właściwa segregacja śmieci. Gdyby to była puszka, lub nie zdołałaby stłuc...
Czytaj dalej...



To mit, że koty mają 7...

To jest Czarny. Zwolennicy kotów wychodzących powiedzieliby, że wiódł szczęśliwe życie jednego z wielu wałęsających się po wsi kotów. Chodził gdzie chciał, robił co chciał, jadł gdzie chciał. Miał cztery łapy, ogon i jedno życie. Któregoś dnia poszedł za daleko i przeskoczył o jeden płot za dużo. Cudem przeżył spotkanie z psami. Znalazła go Pani Beata i szukając dla niego pomocy trafiła na naszą fundację. My zapłaciliśmy za jego leczenie. Czarny zapłacił zdecydowanie wyższą cenę. Dziś Czarny już nie jest kotem wychodzącym,...
Czytaj dalej...