Nieszczęścia chodzą stadami. Potrzebujemy Waszej pomocy

image007Nie jest łatwo przyznać się do słabości czy też trudnej sytuacji, zwłaszcza jeśli problem jest natury pieniężnej. Los tak chciał, że w ciągu ostatnich tygodni nieszczęścia czepiają się nas jak rzep psiego ogona. Zła passa nie chce się skończyć, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że już nie stać nas na rozwiązywanie problemów, jakie ostatnio spadły nam na głowę. Potrzebujemy zastrzyku finansowego, by wyleczyć zwierzaki i przeprowadzić naprawy w Ośrodku.

Trudno powiedzieć od czego się zaczęło, ale chyba ten kiepski okres trwa od choroby Mańka. Zbieramy żniwo zaniedbania koziołka przez jego poprzedniego opiekuna. Maniuś o wielu miesięcy walczył z poprzerastanymi raciczkami (przez wiele miesięcy tylko klęczał, nie chodził), mając przy tym bardzo niską odporność. Najpierw załapał zapalenie płuc, do którego doszło zapalenie stawów. Kuracja antybiotykowa, smarowanie, rozgrzewanie, masaże nóżek – wszystko na nic. Doszła grzybica. W tej chwili Maniuś dostaje kolejny już antybiotyk, wszelkie możliwe suplementy podtrzymujące odporność, granulaty, efektywne mikroorganizmy. Na prędce skleciliśmy mu kojec w suchej i przewiewnej stodole, gdzie ma znacznie lepsze warunki do zdrowienia. Łukasz, jego osobisty lekarz, jest u niego co drugi dzień. Dzisiaj przyjechał wraz z kowalem, który nieodpłatnie (dziękujemy!) skorygował po raz kolejny Mańkowe raciczki. Walczymy o niego z całych sił, mimo że walka wcale nie musi okazać się wygrana. Nie myślimy o kosztach, ale wkrótce przyjdzie się z nimi zmierzyć.

Mańkowe oczka na początku infekcji Mańkowe oczka na początku infekcji Grzybica zaczęła się od jednej małej zmiany. Teraz te zmiany są na 1/3 Mańkowego ciałka Grzybica zaczęła się od jednej małej zmiany. Teraz te zmiany pokrywają 1/3 Mańkowego ciałka

Potem, jak grom z jasnego nieba (dosłownie), spadł dach znad ośmiu boksów dla psów. Musieliśmy zorganizować szybką ewakuację psiaków, które niekoniecznie są swoimi wzajemnymi fanami, a jednak te kilka godzin musiały przemęczyć się we własnym towarzystwie. Nikt nie ucierpiał, to najważniejsze, ale zagrożenie pozostało. Dach został szybko zabezpieczony, jednak materiały są zbyt słabe, by wytrzymać kolejną wichurę, zwłaszcza jeśli przyjdzie od strony pola. Musimy już teraz myśleć o lepszej i trwalszej konstrukcji. Skąd wziąć na to środki, tego jeszcze nie wiemy.

Tak wyglądała nasza mała katastrofa Tak wyglądała nasza mała katastrofa

Kilka dni temu – żeby było milej – zauważyliśmy zmiany wokół oczu u Lorda i Simby. U Lorda sprawa się zatrzymała na etapie zaczerwienienia (podajemy leki na wzmocnienie odporności), ale u Simby poszło w nużycę. Fakt, Simba jest psem po przejściach, w dużym stresie, pomimo jego pogodnej natury. Nagle znalazł się w zamknięciu, wokół biegają psy, których dotąd nie znał. Trochę stresu, spadek odporności i nużeniec gotowy. Simba waży 50 kg, więc antybiotyki i kuracja Ivermektyną to koszty kilkudziesięciu złotych tygodniowo. Szybko zakupiliśmy mu obróżkę Preventic, bo z nużycą nie ma żartów. Pech chciał, że akurat w najbliższych tygodniach miał zostać adoptowany. Nie powinno się nagle zmieniać środowiska przy nużeńcu, bo każdy stres to jeszcze większy spadek odporności, dlatego mamy niewiele czasu, by porządnie go z tego wyleczyć. Jego miejsce u nas może przecież zająć inny psiak.

Początek nużycy u Simby Początek nużycy u Simby Simba i pani doktor Simba i pani doktor

Wisienką na torcie jest z kolei nowotwór u Beni, który odkryliśmy dosłownie przed kilkoma dniami. Benia waży 60 kg, więc ciężko zajrzeć jej pod podwozie, ale przy czesaniu wyszło na jaw to, czego nie było widać. Wielki guz sutka, który zaczynał pękać. Benia jest czesana dość regularnie, ale dotąd nic takiego nie widzieliśmy. To świństwo musiało urosnąć w ciągu kilku tygodni. Dzisiaj Benia znalazła się na stole operacyjnym. Bardzo się martwiliśmy, bo to starsza suczka z chorym sercem. Na szczęście przeżyła zabieg, guz wycięty, Benia obudzona. Jutro wróci do Ośrodka. Nie myśleliśmy o tym, jak zwykle, ale koszty zabiegu tak dużego psa będą znaczne i w końcu będzie trzeba je pokryć. Na szczęście mamy bardzo wyrozumiałych lekarzy, którzy najpierw ratują, potem liczą koszty.

Benia dochodzi do siebie w kilka godzin po zabiegu wycięcia guza Benia dochodzi do siebie w kilka godzin po zabiegu wycięcia guza

No i tak to mniej więcej wygląda. Z każdym z tych problemów moglibyśmy sobie oczywiście jakoś – lepiej lub gorzej – poradzić, gdyby nie brak środków na koncie. Trochę nas zdziwił fakt, że na koncie zostało tylko 300 zł. Niestety, prowadzenie Ośrodka pochłania wszystkie nasze pieniądze. Gdyby nie to, że regularnie odwiedzają nas darczyńcy, nie mielibyśmy co włożyć zwierzakom do misek. Karmy bowiem nie kupujemy już od listopada, liczymy jedynie na to, co otrzymamy w darach. Na szczęście jak do tej pory wystarczało dla wszystkich zwierzaków.

Krótko mówiąc – jesteśmy w bardzo poważnych tarapatach finansowych. Wielu faktur nie zapłacimy w najbliższym czasie, będziemy prosić o przedłużenie terminu płatności. Ale na zwierzakach oszczędzać nie będziemy. Ich zdrowie jest najważniejsze i nasza w tym głowa, by miały wszystko czego potrzebują. Jeśli jedynym na to sposobem jest proszenie o pomoc finansową, będziemy prosić. Prosimy właściwie już teraz – o każdy dar serca, dzięki któremu będziemy mogli chociaż kupić leki dla zwierzaków. O każdy worek karmy, fiolkę leku, obrożę przeciwkleszczową czy nawet marchewkę dla koziołka. Wszystko, co odciąży nieco nasz budżet, a przyda się bezpośrednio zwierzakom.

To nie jest zbiórka, a jedynie nasza prośba do Was, abyście pamiętali o naszych zwierzakach. Gorąca prośba o intensywne myślenie o nich.

Jeśli zechcecie wspomóc leczenie Maniusia, Beni, czy Simby, albo pomóc nam w ogarnięciu dachu nad boksami, przelewu możecie dokonać na ten numer konta co zawsze:
 PKO BP 22 1020 3408 0000 4902 0174 2246
z dopiskiem: Maniuś/Benia/Simba/dach/cokolwiek innego 😉 albo po prostu: pomoc.

Jeśli zechcecie przesłać lub przywieźć nam worek karmy, kilka marchewek, leki czy suplementy, nasz adres także ostatnio się nie zmienił:
92-761 Łódź, Malownicza 82

Jeśli macie jakieś pytania lub wątpliwości, piszcie do nas:
pomoc@fniz.pl

Za dotychczasowe wsparcie naszych podopiecznych, bez którego na pewno nie dawalibyśmy rady – DZIĘKUJEMY