Kilkuletnia tułaczka po lesie dobiegła końca. Trzy suczki – matka i dwie córki są już bezpieczne. Siedmiokilowe maleństwa zakopane głęboko w słomie, przytulone i niestety wciąż bardzo przerażone.
Pewnie szybko z tej budy nie wyjdą w naszej obecności. Pewnie jeszcze sporo czasu minie zanim pozwolą nam się pogłaskać. Ale my jesteśmy cierpliwi. Wiemy, że przyjdzie taki dzień, kiedy będą hasać po wybiegu.
Serdecznie dziękujemy wszystkim, którzy od wielu tygodni cierpliwie wyłapywali suczki, dając im szansę na lepszą przyszłość. Dziewczynki zajęły boks po Rufusie i tylko dzięki jego adopcji mogły trafić do nas i zająć jedyne wolne miejsce. Na dzień dzisiejszy znów mamy pełno i ostro ruszamy z promowaniem naszych podopiecznych do adopcji.
Wychodzą do jedzenia i załatwić się, ale nie wtedy, gdy ktoś jest w pobliżu. Młodsze dziewczynki zagrzebują się w słomie i udają, że ich nie ma. Starsza suczka jest mniej bojaźliwa i to ona pierwsza zacznie do nas wychodzić. Córeczki wezmą z niej przykład, ale na pewno ich socjalizacja potrwa dłużej.
Na razie damy im tyle spokoju, ile potrzebują żeby poczuć się u nas bezpiecznie. W końcu białe wychowały się w lesie, a ich mama spędziła w nim ponad dwa lata…
Czeka nas spore wyzwanie.