W imieniu pani Marii szukamy domu Perełce

O Perełce tak napisała Pani Maria :

Moje zaangażowanie się w sprawę Perełki trwa około roku, gdy wygłodzony pies zaczął pojawiać się na naszym osiedlu. Szukając na śmietnikach jedzenia ciągnęła za sobą nogi,wychudzona, brudna, zdawało się niczyja…Któregoś dnia zniknęła,rozpytywałam się o nią sąsiadów, szukałam i stało się- znalazłam!
Pies mieszkał w starej kamienicy z mężczyzną z marginesu w mieszkaniu w strasznym stanie,do jedzenia dostawał chleb z wodą,na całym ciele miał niegojące się rany, przewlekły stan zapalny nóg,sierść wychodziła płatami a w oczach nie było już chęci do życia.
Po długiej i niemiłej rozmowie pozwolono mi przychodzić z jedzeniem dla Perełki i zabieranie jej na wizyty do weterynarza. Byłam u Pani Kasi, która jest cudowną osobą( wizyty bezpłatne), dostałam recepty, które wykupiłam i Perełka zaczęła być leczona a jej „pan” zobowiązał się do podawania leków, ja to wszystko nadzorowalam, przynosiłam jedzenie ale to było bardzo trudne. I tak przebrnęlismy zimę…
W obecnej chwili pan Perelki został eksmitowany i przeprowadził się dwie ulice dalej, ja nadal przychodzę do suni, choć nadużywające alkoholu towarzystwo pana Perełki nawet przez parę minut, gdy karmię sunię, jest nie do zniesienia,nie daję już sobie z tym rady i bardzo proszę o pomoc, wołam o pomoc dla Perełki!!!
Zjawił się też dalszy problem, być może w niedalekiej przyszłości będę zmuszona wyprowadzić się do córki i co dalej będzie z Perełką,kto ją nakarmi, zaprowadzi do lekarza?
Rozmawiałam z właścicielem na temat oddania psa do adopcji, nie ma nic przeciwko temu, wiadomo, jego nie interesuje los psa, chętnie by się go pozbył ale co ma zrobić, jak psina wiernie za nim idzie? Nie jestem w stanie przelać na papier wszystkich moich lęków, obaw i myśli w tej sprawie, jest mi wstyd, że codziennie wchodzę do takiej meliny ale przecież jak ja nie nakarmię Perełki to kto to zrobi? Nie mam pomysłu , jak wybrnąć z tej sytuacji zwłaszcza, że zostałam sama…

A teraz mała prezentacja Perełki…
Jestem psem w wieku 11-12 lat, jestem wysterylizowana, mieszkałam kiedyś w schronisku na Marmurowej i od tego czasu tak przechodzę z rąk do rąk. Jestem psem dużym, podobnym do rasy husky, troszkę schorowanym ale lubię się leczyć i wszystkie lekarstwa chętnie połykam, wiem, że mają mi pomóc…Tak bardzo chciałabym spędzić ostatnie lata w spokoju i cieple,bez lęku o następny dzień, o pełną miskę, tak bardzo bym chciala bezpiecznie zasnąć na swoim własnym posłaniu…Bardzo lubię spać, mam spokojne usposobienie, lubię chodzić na niezbyt długie spacery. Obecnie mieszkam w strasznym domu, gdzie nie mam nawet posłania, śpię na podłodze, jest mi tu bardzo źle ale cały czas marzę, że może znajdzie się ktoś, kto da mi ciepły kącik i pełną miskę. Pani Maria, która się mną opiekuje deklaruje, że nadal będzie mnie leczyła i kupowała karmę, tylko niech znajdzie się ktoś, kto mnie przygarnie…Proszę, bardzo proszę o nowy dom! Pomóżcie mi!

Perełka

Tel. kontaktowy do Marii Sikorskiej- 506-378-307