Zula – koniec tułaczki. Teraz pragnie tylko domu, czy to tak wiele?

Zula błąkała się w okolicach cmentarza na Zarzewie co najmniej miesiąc. Dostawała jeść od pracowników okolicznych zakładów, spała pod rurami – radziła sobie jak mogła. Od ludzi trzymała się jednak z daleka. Musiała zostać skrzywdzona. Postanowiliśmy złapać sunię i przekonać ją, że istnieją ludzie, którym warto zaufać, którzy nie porzucają, nie biją. Nie było łatwo, ale udało się. W tym miejscu serdeczne podziękowania kierujemy w stronę niezawodnego Pana Zbigniewa, który odstrzelił sunię za pomocą naboju z anestetykiem.

Sunia przebywa obecnie w lecznicy. Zdiagnozowano u niej dużego guza w płucu. Sunia czuje się dobrze, ale nie wiemy ile to potrwa. Poszukujemy osoby, która pokocha Zulę niezależnie od tej diagnozy. Będziemy partycypować w kosztach utrzymania Zuli.

„Zula to takie małe psie serduszko, na wyciągniecie ręki. Wystarczy tę rękę wyciągnąć by je zdobyć. Chce ufać i chce być blisko. I tylko czasami spuszcza główkę, może wspomina? Ktoś ja mocno zawiódł. Boi się zostać odrzucona. Boi się zostać. Cały czas blisko, najbliżej. Kiedy jesteś obok Zula towarzyszy. Nie spuszcza Cię z oka, jest w pobliżu.
„Zaufam, tylko nie zostaw mnie, nie zostaw samej”
Gdzieś jeszcze tli się w niej ta obawa. Bo gdyby nigdy już nikomu nie ufać, nie było by rozczarowań. Tylko, że to nie takie proste, kiedy serce rwie się do człowieka.
„Pogładzisz moją głowę?”
„Tak, mogę tez po brzuchu?”
„Możesz, bardzo to lubię”
I głaszczesz, aż zaczyna się rozjaśniać pieski pyszczek i gdzieś tam w oczach widać nadzieję, obawy znikają. Liczy się tu i teraz. Człowiek i pies. Harmonia. Szczęście.
„Choć pójdziemy zobaczyć co jest w tych krzakach”
„Z Tobą? Chętnie, już biegnę” (tekst napisała Magija)

filmik z Zulą: tutaj