Jordan
- Płeć: pies
- Rozmiar: duży
- Rasa: mieszaniec
- Rok urodzenia: 2008
Piękne jest życie psa jeśli ma u swego boku człowieka – przewodnika i przyjaciela, który ich razem prowadzi przez życie. W duecie wszystko jest łatwiejsze: jedzeniem można się podzielić, przeszkody pokonać wspólnie, ogrzać nawzajem w największe mrozy.
Jordan swojego przewodnika stracił. Nie wiemy czy ze względu na swój wiek i stan zdrowia stał się zbędnym balastem, którego trzeba było się pozbyć czy tez w jakiś inny sposób ich drogi się rozeszły. Długi czas błąkał się po lesie, a jego niemłode już zmysły i ogromna ilość sfilcowanej sierści utrudniały sprawne poruszanie się: potykał się i kręcił w koło zdezorientowany. Mieszkańcy okolicznych miejscowości starali się zadbać, aby nie chodził głodny. Jednak nikt nie mógł zapewnić mu schronienia przed nadchodzącym mrozem. Konfrontacji z długo zapowiadaną „bestią ze wschodu” najpewniej by nie przeżył.
Na szczęście ludzie nie pozostali obojętni na losy starego samotnika. Zaczęli szukać dla niego pomocy i tak Jordan trafił do naszego ośrodka.
Niestety, na razie nie możemy powiedzieć, że jego historia kończy się happy endem. Jego organizm jest w kiepskim stanie. Zapewne miały na to wpływ wcześniejsze zaniedbania a długotrwała tułaczka przypieczętowała ten status. Jego ciało toczy choroba. Proces diagnozowania i podejmowania decyzji co do dalszego leczenia jeszcze trwa. Konsultujemy się z najlepszymi specjalistami weterynarii. Póki co, Jordan ma chęć do życia i nie wykazuje objawów bólu i cierpienia. Dajemy mu od siebie to, co możemy: ciepły kąt, ręce do głaskania, apetyczne kąski aby zadowolić kaprysy starszego pana.
Choć, jak w przypadku wszystkich naszych seniorów, zrobimy wszystko, aby zapewnić mu piękną jesień życia, w przewidywaniu przyszłości jesteśmy ostrożni.
Trzymajcie kciuki za Jordana i wyślijcie mu wiele ciepłych myśli.
Pomóżcie nam dbać o godne życie takich samotnych staruszków jak Jordan, przekazując im swój 1% KRS 0000265877
—————————
Jordanek przegrał z chorobą i odszedł za tęczowy most. Cieszymy się, że ostatnie chwile spędził w cieple, jedząc najlepsze mięsko pod słońcem, a także dlatego, że udało mu się nawiązać kilka psich przyjaźni. Tęsknimy, ale wiemy, że jeszcze kiedyś się spotkamy.