Na pierwszy rzut oka to jeden z bardziej pogodnych psów, jakie przewinęły się przez nasze ręce. Oczy same jej się śmieją, lgnie do ludzi, pozwala z sobą zrobić absolutnie wszystko. By poznać jej prawdziwą historię i zrozumieć co przeszła, trzeba obejrzeć ją od stóp do głów.
Życie 12-letniej Amelii wypełnione było niepojętym bólem. Dobrych kilka lat temu kości jej łap zaczęły się łamać. Dzisiaj wiemy, że w trzech kończynach są ślady wielokrotnych złamań. Wiemy też, że od lat Amelia chodziła na wszystkich łapach, a jej opiekunowie nie zaprowadzili jej do weterynarza.
Widok jest potworny, jak z koszmaru. Łapy powyginane, totalnie opuchnięte, zaczerwienione. Dwie łapy sunia obciążała w przedramionach, czyli chodziła – i chodzi do dzisiaj – na łokciach.
Skala zaniedbań właścicieli jest niepojęta. Nie zareagowali, gdy kości Amelii łamały się jedna po drugiej. Nie zabrali jej do weterynarza widząc wyłysienia i krwawe strupy na jej skórze. Patrzyli biernie jak pęka jej guz wielkości piłeczki pingpongowej na boku.
Sunię odebrali interwencyjnie strażnicy miejscy, ratując jej tym samym życie. Amelia trafiła do łódzkiego schroniska, a jej widok wywołał szok wśród wolontariuszy. Wielokrotnie proszono nas o przejęcie jej pod nasze skrzydła i dzisiaj tak się stało.
Po dwutygodniowym pobycie w schronisku Amelia trafiła do Kliniki Braci Mniejszych pod opiekę ortopedy. W ciągu kilku godzin przeszła serię badań, które pozwolą nam na zaplanowanie dalszego leczenia.
W dużym skrócie:
– Zdjęcia rtg pokazały, że 3 kończyny Amelii są połamane w wielu miejscach; były łamane w odstępie lat, a mnogość złamań świadczy na ich chakter wtórny. Tj. kolejne złamania wynikały z pierwszego i osłabienia kośćca.
– Pobrano szpik do badania, jest podejrzenie nowotworu kości.
– W płucach stwierdzono ślady zwapnienia, co także może wiązać się z procesem nowotworowym.
– Przeprowadzono badanie usg, które wykazało obecność dużej cysty w okolicy nerki.
Na dzień dzisiejszy tylko tyle możemy powiedzieć. Czekamy na więcej informacji i mamy nadzieję, że będa choć trochę pozytywne.
Nie jesteśmy w stanie określić wysokości funduszy, jakie będą potrzebne na leczenie, dlatego póki co nie chcielibyśmy przeprowadzać zbiórki. Wam – darczyńcom należą się konkretne informacje dotyczące naszych następnych działań, jeśli mielibyście je finansować.
Pomoc finansowa na pewno będzie nam potrzebna, ale prosimy o chwilę czasu na określenie, w jakiej miałaby być wysokości.