Działania




Psy w beczkach i lis w klatce

Cztery psy mieszkające w beczkach i... wijący się w konwulsjach z bólu i przerażenia lis. Te zwierzęta trafiły 16.02.2018 pod naszą opiekę po wielogodzinnej interwencji, drugiej już w tym gospodarstwie. Wszystkie żyły w swoich odchodach, bez dostępu do wody, na mrozie bez słomy. Jeden z psów najprawdopodobniej straci oko. Na pewno będziemy jeszcze nie raz informować o przebiegu tej sprawy. Szczegóły wkrótce, przed nami mnóstwo pracy zarówno tej związanej z psami jak i z wszczęciem procedur w sprawie o znęcanie się nad zwierzętami. Szukamy domów tymczasowych dla...
Czytaj dalej...



Dziewczyny w końcu...

Trzy dni trwała akcja łapania tych dwóch dziewczynek. Pojawiły się znikąd i błąkały w okolicy. Dobrzy ludzie skonstruowali im schronienie, bo suczki były zbyt przestraszone, by dać się złapać i zabezpieczyć. Dzisiaj, dzięki naszej wolontariuszce Kindze❤ w końcu się udało i możecie zobaczyć te dwie przerażone mordki bezpieczne w naszym boksie. Wciąż bezdomne. Wciąż w takim stresie, że drętwieją, gdy widzą człowieka. Przed nami dużo pracy....
Czytaj dalej...



Dziewczyny w końcu...

Trzy dni trwała akcja łapania tych dwóch dziewczynek. Pojawiły się znikąd i błąkały w okolicy. Dobrzy ludzie skonstruowali im schronienie, bo suczki były zbyt przestraszone, by dać się złapać i zabezpieczyć. Dzisiaj, dzięki naszej wolontariuszce Kindze❤ w końcu się udało i możecie zobaczyć te dwie przerażone mordki bezpieczne w naszym boksie. Wciąż bezdomne. Wciąż w takim stresie, że drętwieją, gdy widzą człowieka. Przed nami dużo pracy....
Czytaj dalej...



Pożegnanie z Orendżką

8 lutego 2018 roku pożegnaliśmy Orendż.  Będziemy ją pamiętać jako dokazującą, obszczekującą, łapiącą za nogawki, bardzo charakterną, a jednocześnie rozdającą całuski, pierwszą do spacerów i do leniuchowania na kanapie. Orendżka spędziła u nas 7 lat, w nowym cudownym domu tylko 1,5 roku. Całe życie z Yellowką - dziewczyny bardzo długo czekały na wspólną adopcję, a gdy już się doczekały, wygrały wszystko. Ale walka o życie Orendżki została zakończona. Nie udało się jej uratować. Nie będzie drugiego takiego psa. Nie będzie drugiej takiej...
Czytaj dalej...



Myszka z łódzkiego...

Pod naszą opiekę trafiła Myszka - starsza, wolno żyjąca kotka, zamieszkująca jedno z łódzkich podwórek. Myszka ma liczne ubytki sierści a jej ciałko usłane jest strupami. Uciążliwy świąd doprowadził do uporczywego wylizywania się tworząc rozległą ranę. Obecnie przebywa w lecznicy weterynaryjnej. Mamy nadzieję, że to nic poważnego i po wyleczeniu będzie mogła wrócić do znanego sobie środowiska. Środki na opłacenie faktury za leczenie Myszki oraz inne środki przeznaczane na pomoc kotom wolno żyjącym pochodzą z wpływów z Waszych odpisów 1% podatku....
Czytaj dalej...









Nie zawsze zdążymy z...

Telefon fundacyjny dzwoni non stop. Bardzo często są to telefony, które sprowadzają się do sytuacji, w której ktoś chce oddać psa lub kota bo urodziło mu się dziecko, bo zmienił pracę i nie ma już czasu na zajmowanie się zwierzęciem, pies lub kot zachowuje się w sposób niepożądany (brudzi, niszczy, gryzie, drapie, szczeka), czy też nagle u któregoś z domowników ujawniła się alergia. Wiemy, że nie możemy pomóc każdemu, dlatego też w swojej działalności skupiamy się na ciężkich przypadkach, wymagających natychmiastowej interwencji i tu nie odmawiamy...
Czytaj dalej...



Vizir u okulisty

Pamiętacie naszego Vizira, który zanim trafił do nas, żył na łańcuchu, a za schronienie zamiast budy służyło mu coś co przypominało pralkę? Vizir zasłużył sobie na tytuł Psiego Pacjenta Roku. Wyniki morfologii i biochemii ma węcz wzorcowe. Przeszedł też szczegółową diagnostykę okulistyczną, łacznie z usg gałki ocznej w VetOptic - Okulistyka Zwierząt. Ewidentnie badanie okulistycznie nie zostanie wpisane na listę ulubionych rzeczy Vizira, ale był bardzo grzeczny i zniósł je dzielnie. Niestety Vizir nie widzi. Było to dla nas o tyle zaskoczeniem, ze...
Czytaj dalej...



Szczęśliwy powrót do domu

Wczoraj przemarznięty chodził środkiem jezdni, między tirami i rozpędzonymi samochodami. Dzisiaj zaczipowany i z adresówką wrócił do swojego stęsknionego opiekuna. Starszy i niewidomy Dżeki spędził u nas jedną noc i oby była to pierwsza i ostatnia taka noc w jego życiu. Lubimy takie szybkie akcje i serdecznie dziękujemy pani Magdzie, która zupełnie bezinteresownie objechała okolicę, gdzie my odłowiliśmy Dżekiego i odnalazła jego opiekuna ❤️ W takich osobach siła! Oby więcej historii tak szczęśliwie się kończyło. PS. Dżeki ma 20...
Czytaj dalej...