Krew mnie dziś zalała!
Zresztą nie tylko mnie bo i Jolę i nawet mojego Jarka….
Piękna zielona okolica pod Łodzią.
Pomiędzy zielenią lasów, połowa domków to domki letniskowe…druga połowa to przepiękne rezydencje z pięknymi ogrodami, zapewne projektowanymi przez polecanych projektantów, przed domami świetnie samochody, równiutko przycięta, gęsta wręcz nierealnie zielona trawa…generalnie świat jak z „Dynastii”…
I w tym całym przepychu, tragedia jednej małej suni…suni której właściciele mieszkają w jednym z tych wypasionych domostw, w tym raju na ziemi, w którym zabrakło miejsca dla niej i dla jej dzieci.
Sunia sama wybrała miejsce porodu..dlaczego takie? Być może nie lubi przepychu? A może nie czuła się bezpieczna w „jej” pięknym, ogromnym domu?
W każdym razie sunia przeszła rodzić do sąsiadującej z „jej” rezydencją, malutkiej działeczki, którą przez lato zamieszkują zapewne nie tak bogaci, ale mający ogromne serca ludzie. Pod ich nieobecność malutka powiła pod ich skromniutkim, letniskowym domkiem 6 ślicznych maluchów.
Przez dwa miesiące, odkąd Dobrzy Ludzie zorientowali się, że sunia sąsiadów wybrała ich dom, dokarmiali i mamę i maleństwa, codziennie przyjeżdżając kilkadziesiąt km.
Dobrzy Ludzie starali się również porozmawiać z bogaczami, że ich sunia została mamą, że powiększyła im się rodzina, że psia rodzina potrzebuje opieki, miłości, a nora pod ich skromnym domkiem nie jest odpowiednim miejscem do wychowywania maluchów….
Wszystko niestety bez echa…
Dobrzy Ludzie zadzwonili do nas nie wiedząc co dalej robić. Mamusia i szczeniaczki zostały przewiezione w bezpieczne miejsce. Mieszkają teraz w domku tymczasowym i czekają na nowe domy.
OTO SZCZĘŚLIWA MAMUSIA:)
MALUSZKI