Miśkę zobaczyliśmy po raz pierwszy na początku lipca, zawiadomiono nas,że u bezdomnych na Chojnach przebywają pies, suka oraz ich sześcioro szczeniąt. Miejsce, w którym wszystkie psy przebywały było tragiczne,rozwalająca sie szopa, dzikie chaszcze, porozrzucane ostre narzędzia, a wśród tego całego bałaganu sunia, nieufna,wystraszona, nie pozwalająca do siebie podejść…
Ponieważ najbardziej narażone na niebezpieczeńswo były sześciotygodniowe szczeniaki, uznaliśmy, że trzeba je zabrać w pierwszej kolejności. Sunia Miśka mimo podanej jej sporej ilości Sedalinu nie pozwoliła się złapać, uciekła w krzaki…
Przez niespełna dwa tygodnie sunia dostawała leki wstrzymujące laktację i była przygotowywana do podróży samochodem, tylko w taki sposób mogłiśmy ja zabrać do lecznicy. I udało się, Miśka została wysterylizowana, zachipowana i jest już bezpieczna, mieszka w naszym Domu Tymczasowym. Przy bliższym kontakcie okazało się, że to przemiła,przesympatyczna, bardzo inteligentna sunieczka, bez grama agresji. Zastanowił nas jedynie olbrzymi lęk, jaki Misia przejawiała przy próbie założenia jej obroży, czy smyczy. Skontaktowałam się z Panią Barbarą mieszkającą na Chojnach, której los Misi nie był obcy i która bardzo jej pomagała karmiąc ją i podając leki. Udało jej się ustalić pierwszego właściciela a właściwie wybawiciela Miśki,człowieka, który uratował ją od niechybnej,powolnej śmierci przez zadławienie. Okazało się, że ów starszy, nieżyjący już Pan znalazł ją w lesie powieszoną na smyczy w taki sposób, że stała na czubkach tylnych łap nie mając możliwości wyswobodzenia się z pętli zadzierzgniętej wokół szyi. Sunia była w stanie totalnego wyniszczenia, zagłodzenia i odwodnienia, lekarz , do którego ją zawieziono stwierdził, że przeżyła tylko dzięki młodemu wiekowi(miała około 7-8 miesięcy i ogromnej determninacji i woli życia. Miśka przeżyła u tego Pana swoje najlepsze pół roku, niestety, Pan zmarł a rodzina pozbyła się problemu wyrzucając psa na ulicę. I tak trafiła Miśka do bezdomnych…
Teraz Misia jest już pod naszą opieką,jest wysterylizowana, niedługo zostanie zaszczepiona przeciw wszystkim zakaźnym chorobom, powoli wraca do życia w normalności, do życia, gdzie nie ma lęku o jutro, o kawałek dachu nad głową, o miskę pełną strawy, o bezpieczeństwo…
Miśka, tak, jak pisałam wcześniej jest wspaniałą, bardzo inteligentną sunią i mimo tego okropieństwa, które wyrządził jej człowiek, nadal mu chce zaufać. Poszukamy jej domu, w którym będzie bezpieczna i kochana,
będziemy pracować nad jej lękiem przed smyczą, mam nadzieję i wierzę w to gorąco, że przed nią jeszcze dużo dobrego, jeszcze całe życie, przecież Miśka jest taka młodziutka, ma dopiero dwa lata…
A teraz Misiek, współtowarzysz niedoli Miśki, ojciec jej szczeniąt…
Do bezdomnych przyprowadziła go Miśka,był zmarznięty, pogryziony przez inne psy,wygłodzony.Zamieszkał z bezdomnymi i wraz z Miśką pilnował ich nędznego dobytku.Nie wiadomo, jak długo się tułał wcześniej, u bezdomnych mial chociaz prowizoryczny kąt do spania.Razem, w dwójkę psy sobie jakoś radziły dopóki…no właśnie, dopóki nie przyszły na świat ich dzieci a bezdomni nie znaleźli pracy poza Łodzią.
Misiek został zabrany wraz z Miśką, wiedzieliśmy, że razem będzie im łatwiej przeżyć zmianę, razem pojechały do lecznicy i razem też tam przebywały, Miśka została poddana sterylizacji, Misiek kastracji. Po zdjęciu szwów psy opuściły lecznicę i zostały przywiezione do naszego DT.
Teraz pod opiekuńczymy skrzydłami Kaji poznają, co to jest szczęśliwe, bezpieczne życie…
Misiek jest wspaniałym, radosnym, bardzo kontaktowym psem, niesamowicie lgnie do ludzi, uwielbia się bawić( co też razem z Miśką czynią), jest żywy,uwielbia głaskanie(to też oboje z Miśką),i tak, jak Miśka jest bardzo inteligentnym psem.Myślę, że warunki, w jakich tym psom przyszło żyć spowodowały, że musiały radzić sobie tak, by przetrwać,na szczęście miały siebie…
W lecznicy, podczas próby chipowania okazało się, że Misiek ma już chipa, to chip schroniskowy. Sprawdzimy, kto był jego właścicielem, dowiemy się dlaczego i w jaki sposób pies wylądował na ulicy, nie zostawimy tego…
A na razie Misiek i Miśka dochodzą do równowagi w Domu Tymczasowym Fundacji, wreszcie najedzone, bezpieczne, i mam nadzieję, że i do Miśka szczęście się uśmiechnie, że i on znajdzie dom, w którym będzie kochany…