Dinuś
- Płeć: pies
- Rozmiar: średni
- Rasa: mieszaniec
- Rok urodzenia: 2007
Dinuś został oddany przez swoją właścicielkę. Żył w dużym stadzie psów, gdzie musiał walczyć o swoje – o jedzenie, uwagę i spokój. Na pewno nie czuł się bezpiecznie, co widać w jego kontaktach z obcymi. To taki pies, na którego zaufanie trzeba zapracować. Gdy już się je zaskarbi, można zyskać przyjaciela na zawsze. Najpierw obszczeka, potem pokocha na zabój. Mimo początkowej nieufności, Dinuś niesamowicie przywiązuje się do ludzi.
U nas przywiązał się do kilku osób, z którymi wychodzi na spacerki, na których bryka jak szczeniak. To są te chwile, kiedy jest naprawdę szczęśliwy. Staramy się dawać mu ich jak najwięcej, ale nigdy nie stworzymy mu takich warunków, jakie miałby w nowym domu.
Szukamy cierpliwego i wyrozumiałego opiekuna dla naszego Dinusia. Czy będzie to dom z ogrodem, mieszkanie w bloku – to nieistotne. Najważniejszy jest ten jeden człowiek, dzięki któremu Dino będzie szczęśliwy.
________
02.2016
Największy szczekacz na Malo i jeden z trudniejszych przypadków. Dinuś… Tak, tak, ma dom : )
Monika długo przygotowywała się do tej adopcji. Starała się przewidzieć wszystko, zakładała najgorsze scenariusze.
Dinuś wychował się w dużym stadzie psów u niezaradnej życiowo kobiety. Musiał tam walczyć o przetrwanie, przynajmniej tak mu się wydawało. Brakowało mu socjalizacji. Gdy został oddany, cały jego i tak chory świat obrócił się do góry nogami. Nowe miejsca, nowi ludzi, niebezpieczny świat… To wszystko było takie straszne. Każda nowa osoba to potencjalny wróg, którego najleży obszczekać, udawać groźnego i uciekać, a jeśli potrzeba to i ugryźć.
Nikt nigdy nawet nie zapytał o adopcję Dinusia. Wcale nas to nie dziwiło. Dinuś nie chciał nawet wyjść na spacer z nowo poznaną osobą, a co dopiero dać się pogłaskać, poznać, polubić, przytulić… Widok szalejącego i ujadającego w boksie psa odstraszał wszystkich. My wiedzieliśmy, że Dinuś potrzebuje czasu by nabrać zaufania, że wypracowanie relacji z nim musiało potrwać. Nam przecież zaufał. Większość ludzi chce adoptować psa kontaktowego, przyjacielskiego, miłego od pierwszego spotkania… Zrozumiałe.
I wtedy pojawiła się Monika. Zaczęli się rozumieć. A ona zrozumiała, że szanse Dinusia na normalną adopcję oscylują wokół zera. Że mało jest osób, która podejmą się takiego wyzwania, a właściwie to nawet jeśli gdzieś jest ktoś taki, to potrzebujących, wymagających, właściwie „nieadopcyjnych” psów jest całe mnóstwo. I tak Monika postanowiła, że to ona zostanie „mamą” Dinusia, jego przewodnikiem, nauczycielem, ochroniarzem i źródłem poczucia bezpieczeństwa.
A Dinuś? Dinuś zaskoczył nas wszystkich. W nowym domu szybko się zaaklimatyzował. Pokochał suczkę Lunkę, koty, żółwia, mamę i babcię Moniki. Teraz Dinuś potrafi się zrelaksować i zasypia spokojnie, na spacery chodzi pewnie i czerpie z nich przyjemność.
Kolejny pies pokazał nam jak ważny jest dom. Że nawet najlepsze przytulisko na świecie nie jest w stanie go zastąpić.
Nasz Dinuś ma dom. Ma Monikę.
Niemożliwe stało się możliwe.
I z nadzieją patrzymy w przyszłość naszych innych ” trudnych przypadków „.
DziękujemyA wszystko co robimy możliwe jest, bo to od Was dostajemy 1%.
Pobierz ankietę domu tymczasowego